I patrzę przed siebie.
Często dosiadają się sąsiedzi. Patrzymy sobie razem, sprawdzamy, czy widzimy to samo.
Rzadziej zjawiają się się przyjaciele lub znajomi. Rozmawiamy, kłócimy się, licytujemy kto z nas ma lepszy wzrok.
Od czasu do czasu przed moją przyzbą staje obcy. Pyta o drogę, lub po prostu szuka towarzystwa. Niekiedy nie rozumiem co do mnie mówi, wtedy próbujemy porozumieć się na migi.
Spróbuję przedstawić świat z perspektywy mojej przyzby. Bez pośpiechu. Leniwie. Ze szklaneczką merlota w ręku.